niedziela, 30 września 2018

Recenzja Nine Lives

Dziś ocenię bloga Nine Lives, który został założony 28 sierpnia 2018 roku. Jego akcja obraca się wśród grupy kotów mieszkającej w Japonii na wyspie Aoshima.


Kliknij na banner, aby przenieść się na stronę!


Zaczynając od pierwszego wrażenia, jakie wywarł na mnie blog, muszę zacząć od szablonu. Jest on estetyczny, prosty i w pewnym stopniu ujmujący - jednakże sam układ i ogólna budowa bardzo mocno przypomina mi większość szablonów z jakimi miałem styczność. Zawiodłem się tutaj trochę, ponieważ gdy pierwszy raz usłyszałem o blogu liczyłem na powiew świeżości, a dostałem ten sam styl, układ i kolory dominujące - mówiąc prosto odgrzewany kotlet jakich ostatnio wiele.
Na plus na pewno zapisałbym nagłówek, który przoduje w kwestii ważnej dla tego typu szablonów - prostocie. Mi osobiście bardzo się on podoba i jest dla mnie najlepszym elementem bloga.
Prawda jest taka, że nie bardzo mogę się rozpisać w kwestii wyglądu, wytknę jednak przerwę między polem z datą a tytułem posta, która wygląda nieestetycznie - lepiej byłoby zrezygnować z wypełnienia pola z datą. Polecam też zamienić starego deszczowca na rzecz shoutboxa, ponieważ ciągłe odświeżanie jest naprawdę irytujące i może mylić - wydaje się, że nikt ci nie odpisał, a po odświeżeniu pojawia się 20 wiadomości.
Na pochwałę zasługują zakładki dodatkowe, przedstawione w prostokątach - przełamują lekko schemat szablonu i wyróżniają go nieco na tle innych, chociaż dziwi mnie umieszczenie regulaminu wśród zakładek "mniej ważnych".
Bardzo podobają mi się grafiki dodatkowe, typu bannery, avatary czy profile kotów i uważam, że odwalono tu kawał dobrej roboty - jest prosto, kolorowo, a zarazem ozdobnie.
Niestety jest to kolejny blog, który cierpi przez brak zwracania uwagi na formatowanie - zawartość postów jest wyrównana do lewej, to samo tyczy się zakładek i psuje to efekt końcowy. Bolą mnie również błędy pojawiające się raz po raz w zawartości - a tu coś jest napisane nielogicznie (głównie przez złą odmianę lub "zjedzenie literki" w wyrazie) albo tutaj ktoś nie zamienił "a" na "ą" i wychodzą niedomówienia. 

Przechodząc bezpośrednio do tego, co kryją w sobie zakładki, poza wyłapaniem mnóstwa błędów typu literówki czy zła odmiana (nie będę ich tu wszystkich wytykać ze względu na długość recenzji i zainteresowanie czytelników konkretnymi rzeczami, a nie drobnymi błędami - jeśli administracja chciałaby jednak, abym im je wytknął to proszę, aby się ze mną skontaktowała poprzez email lub komentarz) znalazłem też kilka innych rzeczy, na które zwróciłbym uwagę.
Po pierwsze - jak już wspominałem przy recenzji Eternal Freedom - osobiście nie przepadam za wyjaśnianiem mechanik bloga w regulaminie. Jestem w stanie jednak zrozumieć, że może nie ma za bardzo gdzie tego umieścić, wtedy jednak nie wciskałbym tego do "Ogólnych" zasad, tylko stworzył im osobną kategorię, aby można było się łatwiej połapać. Po drugie, rzucił mi się w oczy kolejny błąd - koty na Nine Lives nie mają monet, a przynajmniej w formularzu nie ma takiego podpunktu, więc dlaczego jest o nich wzmianka?
1.2. Gdy kot zdecyduje się odejść z naszego stada ma prawo przekazać swoje monety innym kotom.
Następna rzecz, która wywołała na mojej twarzy wyraz mówiący: "że co, przepraszam bardzo?", to punkt mówiący o czasie trwania ciąży u kotki. Według regulaminu jej długość waha się od tygodnia do dwóch. Zrozumiałbym to jak najbardziej, ponieważ wszyscy wiemy, że ciąża nie przebiega u wszystkich pań/kotek identycznie, ale jak dla mnie, skoro trwa ona tutaj maksymalnie dwa tygodnie, to wahanie w skali tygodnia jest bardzo dziwne. Wygląda to dla mnie tak, jakby kotka mogła urodzić zdrowe, w pełni rozwinięte kocięta w połowie swojej ciąży, co według mnie jest niemożliwe - kobieta też raczej nie urodzi w pełni zdrowego i rozwiniętego dziecka po około pięciu miesiącach ciąży, jak normalnie trwa ona dziewięć. Jeśli jednak wliczamy tu możliwość poronienia, to trzeba to wyraźnie zaznaczyć, że kotka po tygodniowej ciąży nie urodzi zdrowych kociąt, za to ta, która urodzi w ciągu tygodnia i pięciu dni jeszcze ma na to sporą szansę.
Fabuła bloga, choć napisana dokładnie tak, jak lubię, czyli prosto i zwięźle, nie zachwyca oryginalnością. Wiem, że obecnie ciężko o całkowicie oryginalną fabułę, poczułem się jednak podczas jej czytania jakbym cofnął się do czasów starych watah. Choć uważam zawartość tej zakładki za całkiem niezłą, brakuje mi w tej historii iskry, "tego czegoś" co by mimowolnie zaintrygowało czytelnika. Mamy historię powstania stada, jest dramat, krew się leje - okej, mam jednak wrażenie, że dałoby się z tego wycisnąć o wiele więcej. Cóż, widząc iż zakończenie fabuły zwiastuje jej kontynuację liczę na to, że jeszcze mnie czymś zaskoczy.
To, za co szanuję administrację, to linki umieszczone w formularzu, które są odnośnikami do rzeczy, które przydadzą się osobie zainteresowanej dołączeniem - korekta, rasy kotów i język ich ciała, kreator imion. Każda tego typu pomocna dłoń wyciągnięta w stronę nowych jest na wagę złota.
Do samego formularzu nie przyczepię się (poza owymi drobnymi błędami, o których mówiłem wcześniej), tak samo do spisu członków (chociaż ja niespecjalnie przepadam za pomysłem dzielenia członków pod względem płci), jednak mam pewne opory przed uznaniem zakładki z towarzyszami. Pomijam tu swoje osobiste preferencje, ale ciężko mi sobie wyobrazić kota z towarzyszem myszką czy pająkiem, na które koty przecież normalnie polują...
  Idąc do tradycji, bardzo podoba mi się pomysł z dziedziczeniem pierwszej litery imienia matki przez jej kocięta. Reszta rzeczy została również dobrze przedstawiona, idzie się połapać o co chodzi, a same ceremonie nie odbiegają od kociej anatomii, jak to ma miejsce na niektórych blogach zwierzęcych, gdzie para bierze normalny ślub kościelny.
O ile do rang (poza faktem iż pewnie wpisywanie nowych kotów do punktu "członkowie" jest trochę uciążliwe) nie mam żadnych zastrzeżeń, tak profesje lekko kuleją. Znów miałem wrażenie, jakbym cofnął się do czasów starych watah, gdzie dominowały stanowiska typu kucharz czy tancerka, innymi słowy rzeczy zupełnie niepotrzebne normalnie funkcjonującej watasze (nie znasz się Kociaku, każdy wie, że wataha wilków potrzebuje dobrego DJ-a i barmana - kto by im nalewał soku z jagód podczas ostrego melanżu w jaskini Alfy i zapewniał tak głośną i dudniącą muzykę, że by im bębenki w uszach popękały, nie mówiąc już o przebywających w pobliżu zwierzętach?). Nie mówię tutaj, że wszystko jest złe, ponieważ wprowadzenie profesji typu piastun czy uzdrowiciel całkowicie pochwalam, jednak te związane bezpośrednio z tańcem czy innymi imprezami bym wywalił, gdyż z tego co mi wiadomo, koty raczej nie potrafią tańczyć (no chyba że jestem tu w błędzie, proszę mnie z niego wyprowadzić, ale ja wyobrażam sobie takie tańce jako coś na wzór tych śmiesznych filmików o kotach w internecie).
Przechodząc do terenów, mogę powiedzieć, że mimo krótkich opisów - dla mnie ciut za krótkich - są one bardzo przystępnie napisane, nie mam się do czego przyczepić, tak samo fakt dodania informacji na temat zwierząt żyjących na wyspie jest godny podziwu. Zaimponowało mi to, że administracja za członków dokonała zebrania informacji, ponieważ w większości przypadków zostawia się ich samopas, co może rodzić nieścisłości i nieprawdopodobne wydarzenia na drodze opowiadań.
Kolejnym ciekawym pomysłem, który o wiele bardziej mi odpowiada niż typowy stragan z eliksirami, to używanie zamiast nich ziół. Nadaje on blogowi realizmu i poniekąd wyjaśnia te wszystkie skoki czasowe i fabularne, kiedy mały kociak nagle staje się dorosły, a jakiś przystojny kocur w sile wieku opiera się zgubnemu wpływowi czasu i zachowuje wieczną młodość. Pomijam tu już pochwały rzucane w kierunku dobrze dobranych zdjęć i prostych, wyjaśniających wszystko w jednym zdaniu opisów - po prostu dobrze wykonana robota, co tu więcej mówić. 
Skoro mówimy tutaj o przedstawieniu czegoś w rodzaju "sklepiku" w sposób realistyczny i zgadzający się z fabułą, warto tu także wspomnieć o walucie, czyli żołędziach. Cieszy mnie to, że twórcy nie pozostawili sprawy z walutą i dobrami do nabycia w pół drogi, tworząc zioła do kupienia, a każąc płacić za nie kotom monetami. Kolejne dobre posunięcie.
Questy same w sobie nie zaskoczyły niczym szczególnym, chociaż jeden z nich szczególnie przypadł mi do gustu, gdyż wymuszał z góry wybór pomiędzy jednym, a drugim i nadawał pewien dreszczyk emocji - mam tu na myśli ten o pilnowaniu kociąt na prośbę kotki i spotkaniu kocura, który każe nam iść z nim, bo inaczej stanie się coś strasznego. Oby z czasem pojawiło się takich więcej.
Zbliżając się do końca, chciałbym tu zrugać za limit sześciu zdjęć i imion w rezerwacji. Dla mnie to nieco za dużo, nie mówiąc już o tym, że samego przywłaszczania sobie wizerunków, z których i tak nie ma się pewności czy się w ogóle skorzysta na czas nieokreślony bardzo nie lubię. Nie mówię, że sam pomysł z rezerwacjami jest zły, ale naprawdę powinno być to albo ograniczone ilościowo, albo zrobione zaklepywanie tylko na konkretny okres czasu, albo niech to będzie po prostu płatne.
Na samiutki koniec zostawiłem sobie FAQ, które poza wkurzającym brakiem wyjustowania tekstu jest napisane prosto, odpowiedzi nie są zawiłe i wszystko wyjaśniają. Pominę tu ten jeden uwierający wrzód w postaci pytania o ciążę kotki, bo nad tym się wyżej rozpisałem, cieszę się jednak, że i tu - tak jak na Eternal Freedom - twórcy dali jasno do zrozumienia, by nie próbować upodabniać kotów do ludzi. Niby nic takiego, ale jest to bardzo ważne, bo niestety nie wszyscy zdają sobie sprawę, że kot nie chwyci w łapę szklanki z sokiem jagodowym przepisu imprezowych wilków czy długopisu, by zacząć pisać wiersze.

 To już wszystko na dziś. Jak zwykle z moim kocim optymizmem graniczącym z rozpaczliwą nadzieją liczę na komentarze pod recenzją i zapowiadam na przyszły weekend ostatnią recenzję - dotyczyć ona będzie bloga Avenley River. Jeśli w najbliższym czasie nie pojawią się następne zgłoszenia, zajmę się wreszcie tym artykułem na temat szablonów - które będę oglądał swoim krytycznym okiem i powiem, co powinno być nieodłącznym elementem każdego szablonu, a czego jak ognia powinno się unikać. Pojawi się też ankieta, gdzie będziecie mogli wyrazić na ten temat własną opinię, którą też się będę posiłkował.

  
Galeria zdjęć
[Kliknij na zdjęcia, aby je powiększyć!]



Od lewej, od góry:
1. Ogólny widok na bloga;
2. Wygląd zakładki "tereny";
3. Wygląd zakładki z członkami (na zdjęciu kocury).

2 komentarze:

  1. Przeczytałam. Szczerze mówiąc, nie zauważyłam tego błędu z monetami. Trzeba będzie to zmienić w najbliższym czasie. Sama uważam, że proste szablony są bardzo ładne, jeżeli są dobrze wykonane, lecz fakt, faktem, jest bardzo dużo blogów, które mają taki sam układ zakładek itp. Jestem tylko moderatorem, więc za wiele nie mogę zmienić na NL, lecz myślę, że administracja weźmie sobie twoje uwagi do serca.

    ~Rose (Rybka_ze_stawu :3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam Twoją opinię - proste szablony, jeśli dobrze wykonane są najlepsze i Wasz też jest bardzo ładny - problem, który wytknąłem tyczy się tego, że wiele blogów przed Wami miało bardzo podobny, w szczególności sfór. Jak sama mogłaś zauważyć, wiele o szablonie nie pisałem, to stanowi milczący dowód, że jest dobry, tylko zabrakło mi tej nuty oryginalności, żebym mógł spojrzeć i powiedzieć: "Hej, to jest coś nowego, cudownie!".
      Cieszę się, że mogłem wytknąć kilka istotnych błędów, które wymagają korekty ;)

      Usuń