sobota, 4 sierpnia 2018

Recenzja Eternal Freedom

Na pierwszy ogień pójdzie dziś blog Eternal Freedom. Jest to realistyczny blog o koniach, który funkcjonuje już od roku, dokładnie od początku marca 2017. 

Kliknij na banner, aby przenieść się na stronę!


Standardowo zacznę od szablonu, który na kolana mnie nie powalił. Przede wszystkim, oczojebny zielony i pomarańczowy to nie jest dobra kompozycja barw, a tym bardziej czerwony i zielony - takie połączenie zastosowano w etykietach, które są ciut za małe, zwłaszcza w porównaniu do stojących obok nich cyfr, co wygląda nieestetycznie. 
Idąc dalej, przyglądam się nagłówkowi, który jest minimalistyczny i nieprzesadzony. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale zdecydowanie nie mogę tu narzekać pod względem oczojebności czy estetyki.
Podoba mi się ramka z boku, ale jest pewien mankament, mianowicie - w szablonie nie występuje kolor czarny, tak więc czarne napisy są tu z choinki urwane. Jeśli już szablon ma być w kolorystyce takiej, jaka jest - niech obejmuje to też graficzne dodatki, których tu nie ma i tak zbyt wiele, więc nie powinien to być duży problem.

Formatowanie na tym blogu leży i kwiczy. Niektóre formularze mają różną czcionkę (głównie chodzi mi o źrebaki), zdjęcia koni nie są w ogóle przycięte, nie wspomnę już o tym, że są różnej wielkości i jakości. Na mapie nie ma zaznaczonych miejsc ani etapu wędrówki koni, a że brak tam angielskich czy polskich nazw, nie można się połapać, w jakiej części kraju stado obecnie przebywa. Wyszukanie jakichkolwiek informacji na ten temat wymaga sporo wysiłku, korzystając z samej mapy, a znajdowanie tych miejsc w Google Maps nie bardzo by mi się uśmiechało (swoją drogą, te dwie minuty też to zajmuje, a to powinno być niemalże intuicyjne - patrzę na mapę, szukam punktu i wiem, gdzie konie są). Podsumowując, mapa tylko stoi i się kurzy, nie wiem w jakim celu ją tam umieszczono, bo użyteczna nie jest.

Jedna rzecz, która zirytowała mnie najbardziej, to oczywiście otwierający się chat. Na telefonie męczyłem się z otwarciem go niemiłosiernie, aż w końcu dałem sobie spokój. Ten dodatek nie jest zły, ale już dajcie szerszą wersję z napisem "chat" albo chociaż podlinkujcie shoutboxa dla wersji mobilnej.
Mówiąc o chacie, to ruchu wielkiego tam nie ma, aczkolwiek, jak ktoś jest, to rozmowy są przyjemne i na poziomie. Patrząc w "historię chatu", nie braknie tam też śmieszkowania, a to dobrze ;)
Przechodząc do oceny samej treści zakładek, na start przeraziła mnie liczba upchanych informacji do "fabuły". Co, przepraszam bardzo, ma do fabuły fauna i flora? Czemu to tam jest? O wiele lepiej byłoby to wsadzić do "terytorium", albo jeszcze bardziej godne uwagi rozwiązanie - zrobić to w osobnej zakładce. Nie macie ich dużo (co jest plusem), więc jedna czy dwie zakładki różnicy dużej nie zrobią, a ułatwią czytanie. Legendy, sławy i frakcje też można by przenieść w osobne miejsce.
Patrząc teraz na kodeks stadny, widzę brak logiki w drugim zdaniu w zasadach ogólnych:
"Zero przenoszenia swoich kłótni na bloga i tworzenia nowych, szantażu, podszywania się, kopiowania czegokolwiek bez zgody autora, braku szacunku dla innych itp., a takie działanie nie ujdzie płazem."
To "a" jako łącznik trochę nie na miejscu, lepiej brzmiałoby z usunięciem go i daniem tam myślnika czy po prostu zaczęciem drugiego zdania.
Poza tamtym zdaniem wyżej, widzę jeszcze jeden drobny błąd - w punkcie 5 części II zabrakło "jednak" przed "uwaga".
Sam regulamin jest niezagmatwany i prosty do zrozumienia. Jedyne, czego nie lubię, to objaśniania w takich miejscach mechanik bloga. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawy grupowych końskich walk, o których tam wspomniano.
Zagłębiłem się trochę w ten temat i dowiedziałem się, że konie bardzo rzadko walczą, zazwyczaj wpierw "straszą" przeciwnika mimiką, pokazywaniem zębów, wrogą postawą, a jeśli to nie pomoże, ich bronią są zęby i ewentualnie tylne nogi, którymi mogą kopnąć. Zazwyczaj jednak konie się nie zabijają, właściwie taka sytuacja jest bardzo rzadka. Cytując pewien artykuł:

"W stadzie koni walki są raczej rzadkie. Agresywne gesty i postawy – bardzo częste. Zwykle wystarcza demonstracja siły – słabszy podporządkowuje się, silny podkreśla swoją ważność, ale nie trzepie nikomu skóry bez potrzeby.  [...] Konie unikają otwartej walki. Związane jest to z ich naturą – w walce łatwo odnieść kontuzję, a koń ze złamaną czy stłuczoną nogą miałby marne szanse przeżyć w świecie drapieżników. Nie ranią się więc bez potrzeby, a konflikt zbrojny zaczynają w ostateczności – obronie własnego życia, klacz w obronie źrebaka. Nawet ogiery walczące o klacz najpierw manifestują swą siłę i zaczynają od drobnych przepychanek. Czasem przeradza się w to w krwawą walkę, ale częściej kończy mniej zajadłym pojedynkiem. Agresja u koni jest w zasadzie „uśpiona”, a budzi się w konieczności."
Idąc tym tropem, nie widzę sensu w stanowiskach typu bojownik czy morderca. Tak samo szpieg - konie to duże i ciężkie zwierzęta, ciężko im się ukryć, zwłaszcza że lasy w Mongolii zajmują zaledwie 9% obszaru, większość to stepy, gdzie raczej ciężko się schować. Konie od tak sobie nie szarżują na wrogie stada, atakując i tratując kogo popadnie. Jak jest napisane we fragmencie wyżej, żaden koń nie chce się narazić na uszkodzenia kończyn, aby w razie ataku drapieżnika nie zdążyć uciec i paść jego ofiarą.

Kolejna sprawa - miecze, sztylety. Skąd te konie na dzikich stepach biorą miecze (dobra, znalazłem odpowiedź - znajdują w różnych miejscach, choć nie wiem jak to tak często możliwe)? Jak je przenoszą? Jak nimi się posługują? Na ostatnie pytanie nasuwa mi się - trzymają w pysku, ale jest to bez sensu, przecież machanie głową z ok. półtora kilogramowym mieczem w pysku w te i wewte jest nieporęczne, powolne i w sumie na nic się nie zdaje - koń porusza nim praktycznie na oślep, a przeciwnik jest w stanie odskoczyć na tyle szybko by uniknąć obrażeń. Zresztą blokuje to naturalną, całkiem skuteczną broń konia - zęby.

Żeby nie przeskakiwać, przechodzę do rynku blogowego, który został zrobiony na oddzielnej stronie. Wszystko ładnie i pięknie, ale tu formatowanie również pozostawia wiele do życzenia. Podoba mi się możliwość licytowania się o przedmiot, bo urozmaica nieco życie bloga.
Oryginalność misji dostępnych dla członków bloga nie jest zbyt wielka. Poza tym, skoro konie nie potrafią pisać, to jakim cudem w jednej z misji musimy dostarczyć liścik miłosny? Tak samo, jak ktoś może wysyłać konikowi wiadomości (chyba że są przekazywane przez innego konia słownie)? Trochę to zagmatwane, szczerze mówiąc.
Ciekawym pomysłem jest podział ekwipunku na kategorie i co za tym idzie, przyznawanie bonusów w zależności, czy to broń (pominę już wywody na temat broni i konia...), czy pamiątka rodzinna czy coś jeszcze innego. Uważam też dawanie jakości i zużycia przedmiotom za pomysł dobry, choć nie ukrywam, że zaśmiałem się na głos przy oglądaniu opisów przedmiotów, gdzie zaserwowano na dobry początek "orzeł stepowy, towarzysz niskiej jakości". Rozumiem koncept, ale no, to brzmi po prostu przykro, bo jak traktowanie żywego stworzenia jako przedmiot (w sumie to ten orzeł jest tym przedmiotem według strony...). Proponuję usunąć ten punkt przy towarzyszach lub zmienić jego nazwę na bardziej adekwatną.
Tym akcentem opuszczam rynek i wracam do reszty zakładek.

Bardzo szanuję za napisanie FAQ, które uwzględnia kilka mitów dotyczących sposobu życia konia. Stąd dowiaduję się też, że założyciele doskonale zdają sobie sprawę z istnienia rzeczy nad którymi rozwodziłem się wyżej. Szkoda tylko, że są pewne nieścisłości, o których już również mówiłem + ta broń potwornie mnie uwiera w realistycznym blogu o koniach.
Kolejną rzeczą, za którą szanuję, są wędrówki stada, bo tego tak bardzo brakuje na innych blogach o tej tematyce. Konie nie mogą całe życie jako stado siedzieć w jednym miejscu, bo po pierwsze zdążyłyby wyjeść wszystko, zanim to by odrosło i czasami nieprzychylne warunki zmuszają do zmiany miejsca przebywania. Tak samo to, że w jakiejś okolicy zaczęły pojawiać się drapieżniki może sprawić, że stado pójdzie szukać szczęścia gdzie indziej. Cieszy mnie to, że o tym pomyślano, a nie przebrano konie w skórę magicznego wilka i uznano że "jakoś dadzą sobie radę".

Ostatnie, o czym chcę powiedzieć, to taka drobna rzecz, którą teraz zauważyłem, mianowicie - podpunkt "głos" w formularzu - po co to? Zawsze mnie ten punkt u postaci zwierzęcych dziwi, skąd taka moda, przecież nawet jak zwierzęta prowadzą dialogi i my je rozumiemy, to nie oznacza że mają głos ludzki. One nie są przystosowane, aby móc rozmawiać jak ludzie, zwłaszcza jeśli mówimy tu o blogu realistycznym. Tak samo nic nie wiem o tym, że konie na Eternal Freedom mają jakąś wiarę i nie, to nie jest ironia, ale bardzo mnie ciekawi w co te kopytne mogą wierzyć, gdyż na to ewidentnie wskazuje wzmianka o "wyznawanej religii" w osobowości. Zakładka z wierzeniami bardzo by się tu przydała, albo po prostu uznajemy że konie nie myślą o czymś takim jak "Bóg" i sprawa zamknięta.

Sądzę, że to wszystko na dziś. Poruszyłem praktycznie wszystkie kwestie, które mnie zaciekawiły lub zaniepokoiły i cieszę się, że pierwsza recenzja w końcu wyszła. Jeśli ktokolwiek ma jakieś pytania lub kwestie sporne do rozwiązania, zapraszam do sekcji komentarzy lub na chat/pw.


Galeria zdjęć
[Kliknij na zdjęcia, aby je powiększyć!]

Od lewej, od góry:
1. Ogólny widok na szablon + nagłówek;
2. Nieestetyczny wygląd etykiet;
3. Porównanie formatowania;
4. Widok na wysuwaną ramkę.

1 komentarz:

  1. Ostro pojechałeś/aś. Moim zdaniem w niektórych momentach za bardo zwracałeś/aś uwagę na pierdółki, ale to tylko moja opinia.

    OdpowiedzUsuń